Info
Więcej o mnie.

Moje rowery
Archiwum bloga
- 2014, Czerwiec2 - 0
- 2014, Marzec3 - 0
- 2014, Luty1 - 0
- 2013, Październik7 - 0
- 2013, Wrzesień7 - 4
- 2013, Sierpień14 - 4
- 2013, Lipiec6 - 2
- 2013, Czerwiec25 - 3
- 2013, Maj11 - 0
- 2013, Kwiecień7 - 0
- 2013, Marzec3 - 0
- 2012, Październik6 - 2
- 2012, Wrzesień16 - 2
- 2012, Sierpień11 - 0
- 2012, Lipiec12 - 0
- 2012, Czerwiec15 - 0
- 2012, Maj6 - 0
- 2012, Kwiecień9 - 0
- 2012, Marzec3 - 0
Dane wyjazdu:
132.80 km
0.00 km teren
07:32 h
17.63 km/h:
Maks. pr.:44.80 km/h
Temperatura:18.0
HR max:152 ( 80%)
HR avg:102 ( 54%)
Podjazdy: m
Kalorie: 4445 kcal
Rower:KROSS level A2
Rowerem na Hel
Sobota, 31 sierpnia 2013 · dodano: 05.09.2013 | Komentarze 1
W końcu przyszedł czas na planowaną ze szwagrem wyprawę na Hel.Wstaliśmy wcześnie rano, bo o 3:30, ale już o 4:15 ruszaliśmy samochodem do Elbląga, by stąd przy pomcy PKP dojechać do Gdańska, który miał być początkowym punktem naszej jazdy.
W Gdańsku byliśmy o godzinie 7. Po wypakowaniu rowerów z pociągu wsiedliśmy na siodełka i ruszyliśmy pozwiedzać miasto.
Obowiązkowym punktem była oczywiście "starówka" i ulica Długi Targ.

Fontanna Neptuna© kiton
Skoczyliśmy jeszcze nad Motławę,przywitać się z Żurawiem ;)

Nad Motławą© kiton
Potem pojechaliśmy w okolice Stoczni Gdańskiej, gdzie rozgrywały się historyczne już sceny.

Stocznia Gdańska© kiton
Nasze kolejne kroki, a raczej obroty korbą zawiodły nas pod stadion PGE Arena, który był miejscem rozgrywek Euro 2012. Dzięki uprzejmości Pana dozorującego obiekt, zrobiliśmy rundkę wokół stadionu i zrobiliśmy stosowne fotki, by upamiętnić naszą wizytę w tym miejscu.

PGE Arena ;)© kiton
Dalej ruszyliśmy w stronę Gdańskiego Nowego Portu, skąd już ścieżką rowerową, prowadzacą wzdłuż morza dojechaliśmy pod Sopockie molo.
Następna cześć trasy wiodła także scieżkami rowerowymi, ale za Sopotem już o nawierzchni szutrowej. Najdziwniejszym punktem były schody na nowo powstałej ścieżce łączącej Sopot z Gdynią. Niestety trzeba było zsiąść z rowerów i zaiwaniać pod górę.
Na wysokości molo w Orłowie ścieżka znów stała się utwardzona i można było pomykać w stronę Gdyńskich klifów.

Molo w Orłowie© kiton
Od tego miejsca droga przebiegała leśnymi duktami, pod górę - wspinaliśmy się na klify. W rozmowach z tubylcami, dowiedzieliśmy się o zrzuconym bunkrze w jednym miejscu klifu. Udało nam się odszukać to miejsce.

Gdyński klif© kiton

Tu stał bunkier© kiton
Jadąc lasem dotarliśmy do plaży w Gdyni przy Bulwarze Nadmorskim. Tu niestety musieliśmy przejść troszkę plażą, gdyż nie dało rady się jechać.

Gdyńska plaża© kiton
Po otrzepaniu się z piasku i chwili odpoczynku popedałowaliśmy na Skwer Kościuszki. Trwały tu uroczystości, jak potem wyczytałem w internecie, promocji oficerskich AMW i niestety nie było wstępu w okolice ORP Błyskawica i Daru Pomorza, w związku z czym pojechaliśmy dalej.
Muszę w tym miejscu stwierdzić, że z całego trójmiasta Gdynia jest chyba najmniej przyjazna rowerzystom. Musieliśmy bowiem jechać po chodnikach, bez wyznaczonych ścieżek rowerowych.
I tak dotarliśmy do Rumii, gdzie podczas krótkich odwiedzin u kuzyna, przyszła pora na jedzonko. Przy okazji kuzyn pokazał nam krótszą trasę na Hel, która przy okazji prowadzi bocznymi drogami, przez co ominęliśmy te najbardziej ruchliwe i zatłoczone przez samochody ulice.
Przed Redą złapał, nas zapowiadany w prognozach na godzinę 14 deszcz. Na szczęście opady nie były zbyt długie i intensywne, więc przeczekaliśmy je pod drzewami.
Potem jeszcze w okolicach Władysławowa troszkę pokropiło, ale nie przeszkadzało to zbytnio w jeździe, więc kontynuowaliśmy naszą podróż.
Od Władysławowa droga przebiegała cały czas ścieżką rowerową, wzdłuż Zatoki Puckiej. No i tym sposobem dojechaliśmy na miejsce.

No i dojechaliśmy© kiton
Odwiedziliśmy tu najdalej wysunięty punkt półwyspu - cypel helski, gdzie postawiono obelisk z tablicą, na której widnieje napis " HEL początek Polski".

Cypel helski - początek Polski© kiton
Jadąc wzdłuż wybrzeża mozna napotkać na wiele powojennych pamiątek.

Działo na Helu© kiton
Po zwiedzaniu linii brzegowej pojechaliśmy do portu, by zorientować się w temacie tramwaju wodnego i miejsca jego cumowania, gdyż właśnie tym środkiem transportu zamierzaliśmy wrócić do Gdyni. Po ogarnięciu co i jak, przyszedł czas na zasłużony obiadek.
Po uzupełnieniu straconych kalorii pojechaliśmy zwiedzać dalej Hel. Fokarium, port wojenny, Polo Market ;)
Ponieważ dość mocno wiało i zrobiło się chłodno, znależliśmy zaciszne miejsce przy plaży i siedliśmy na ławeczce, by ogrzać się w promieniach słońca, które coraz śmiejlej przebijało się przez chmury.
Po chwilach odpoczynku ruszyliśmy do portu, bo przypłynął nasz statek. Po załadowaniu rowerów, weszliśmy na pokład i ruszyliśmy drogą morską ku Gdyni.

Tramwaj wodny Hel-Gdynia© kiton
Z pokładu można było podziwiać piękny zachód słońca.

Celując w słońce© kiton

Podziwiamy zachód słońca© kiton
Po godzinnym rejsie dobiliśmy do portu na Skwerze Kościuszki w Gdyni. Tym razem udało się pooglądać oba zacumowane do kei statki.
Stąd dojechaliśmy do stacji Gdynia Główna, skąd korzystając z pociągu wróciliśmy do domu.
To była ciekawa, pełna wrażeń, pięknych widoków i fajnej liczby rowerowych kilometrów wyprawa. Zgodnie stwierdziliśmy ze szwagrem, że napewno jeszcze wrócimy na Hel, oczywiście na rowerach.
Kategoria wycieczki