Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kiton z miasteczka Pasłęk. Mam przejechane 4401.87 kilometrów w tym 360.90 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.53 km/h i tak jest w sam raz.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Dane wyjazdu:
132.80 km 0.00 km teren
07:32 h 17.63 km/h:
Maks. pr.:44.80 km/h
Temperatura:18.0
HR max:152 ( 80%)
HR avg:102 ( 54%)
Podjazdy: m
Kalorie: 4445 kcal

Rowerem na Hel

Sobota, 31 sierpnia 2013 · dodano: 05.09.2013 | Komentarze 1

W końcu przyszedł czas na planowaną ze szwagrem wyprawę na Hel.
Wstaliśmy wcześnie rano, bo o 3:30, ale już o 4:15 ruszaliśmy samochodem do Elbląga, by stąd przy pomcy PKP dojechać do Gdańska, który miał być początkowym punktem naszej jazdy.
W Gdańsku byliśmy o godzinie 7. Po wypakowaniu rowerów z pociągu wsiedliśmy na siodełka i ruszyliśmy pozwiedzać miasto.
Obowiązkowym punktem była oczywiście "starówka" i ulica Długi Targ.

Fontanna Neptuna © kiton


Skoczyliśmy jeszcze nad Motławę,przywitać się z Żurawiem ;)

Nad Motławą © kiton


Potem pojechaliśmy w okolice Stoczni Gdańskiej, gdzie rozgrywały się historyczne już sceny.

Stocznia Gdańska © kiton


Nasze kolejne kroki, a raczej obroty korbą zawiodły nas pod stadion PGE Arena, który był miejscem rozgrywek Euro 2012. Dzięki uprzejmości Pana dozorującego obiekt, zrobiliśmy rundkę wokół stadionu i zrobiliśmy stosowne fotki, by upamiętnić naszą wizytę w tym miejscu.

PGE Arena ;) © kiton


Dalej ruszyliśmy w stronę Gdańskiego Nowego Portu, skąd już ścieżką rowerową, prowadzacą wzdłuż morza dojechaliśmy pod Sopockie molo.
Następna cześć trasy wiodła także scieżkami rowerowymi, ale za Sopotem już o nawierzchni szutrowej. Najdziwniejszym punktem były schody na nowo powstałej ścieżce łączącej Sopot z Gdynią. Niestety trzeba było zsiąść z rowerów i zaiwaniać pod górę.
Na wysokości molo w Orłowie ścieżka znów stała się utwardzona i można było pomykać w stronę Gdyńskich klifów.

Molo w Orłowie © kiton


Od tego miejsca droga przebiegała leśnymi duktami, pod górę - wspinaliśmy się na klify. W rozmowach z tubylcami, dowiedzieliśmy się o zrzuconym bunkrze w jednym miejscu klifu. Udało nam się odszukać to miejsce.

Gdyński klif © kiton


Tu stał bunkier © kiton


Jadąc lasem dotarliśmy do plaży w Gdyni przy Bulwarze Nadmorskim. Tu niestety musieliśmy przejść troszkę plażą, gdyż nie dało rady się jechać.

Gdyńska plaża © kiton


Po otrzepaniu się z piasku i chwili odpoczynku popedałowaliśmy na Skwer Kościuszki. Trwały tu uroczystości, jak potem wyczytałem w internecie, promocji oficerskich AMW i niestety nie było wstępu w okolice ORP Błyskawica i Daru Pomorza, w związku z czym pojechaliśmy dalej.
Muszę w tym miejscu stwierdzić, że z całego trójmiasta Gdynia jest chyba najmniej przyjazna rowerzystom. Musieliśmy bowiem jechać po chodnikach, bez wyznaczonych ścieżek rowerowych.
I tak dotarliśmy do Rumii, gdzie podczas krótkich odwiedzin u kuzyna, przyszła pora na jedzonko. Przy okazji kuzyn pokazał nam krótszą trasę na Hel, która przy okazji prowadzi bocznymi drogami, przez co ominęliśmy te najbardziej ruchliwe i zatłoczone przez samochody ulice.
Przed Redą złapał, nas zapowiadany w prognozach na godzinę 14 deszcz. Na szczęście opady nie były zbyt długie i intensywne, więc przeczekaliśmy je pod drzewami.
Potem jeszcze w okolicach Władysławowa troszkę pokropiło, ale nie przeszkadzało to zbytnio w jeździe, więc kontynuowaliśmy naszą podróż.
Od Władysławowa droga przebiegała cały czas ścieżką rowerową, wzdłuż Zatoki Puckiej. No i tym sposobem dojechaliśmy na miejsce.

No i dojechaliśmy © kiton


Odwiedziliśmy tu najdalej wysunięty punkt półwyspu - cypel helski, gdzie postawiono obelisk z tablicą, na której widnieje napis " HEL początek Polski".

Cypel helski - początek Polski © kiton


Jadąc wzdłuż wybrzeża mozna napotkać na wiele powojennych pamiątek.

Działo na Helu © kiton


Po zwiedzaniu linii brzegowej pojechaliśmy do portu, by zorientować się w temacie tramwaju wodnego i miejsca jego cumowania, gdyż właśnie tym środkiem transportu zamierzaliśmy wrócić do Gdyni. Po ogarnięciu co i jak, przyszedł czas na zasłużony obiadek.
Po uzupełnieniu straconych kalorii pojechaliśmy zwiedzać dalej Hel. Fokarium, port wojenny, Polo Market ;)
Ponieważ dość mocno wiało i zrobiło się chłodno, znależliśmy zaciszne miejsce przy plaży i siedliśmy na ławeczce, by ogrzać się w promieniach słońca, które coraz śmiejlej przebijało się przez chmury.
Po chwilach odpoczynku ruszyliśmy do portu, bo przypłynął nasz statek. Po załadowaniu rowerów, weszliśmy na pokład i ruszyliśmy drogą morską ku Gdyni.

Tramwaj wodny Hel-Gdynia © kiton


Z pokładu można było podziwiać piękny zachód słońca.

Celując w słońce © kiton


Podziwiamy zachód słońca © kiton


Po godzinnym rejsie dobiliśmy do portu na Skwerze Kościuszki w Gdyni. Tym razem udało się pooglądać oba zacumowane do kei statki.
Stąd dojechaliśmy do stacji Gdynia Główna, skąd korzystając z pociągu wróciliśmy do domu.

To była ciekawa, pełna wrażeń, pięknych widoków i fajnej liczby rowerowych kilometrów wyprawa. Zgodnie stwierdziliśmy ze szwagrem, że napewno jeszcze wrócimy na Hel, oczywiście na rowerach.
Kategoria wycieczki



Komentarze
Zadlo
| 11:07 czwartek, 5 września 2013 | linkuj polecam całą trasę na kołach ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa knree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]